Wydaje się, że to bułka z masłem. Właściwie wiele razy mamy okazję oglądać jak robią to fachowcy, a w Internecie roi się od instruktaży. Pozostaje jedynie zakasać rękawy i zaoszczędzić okrągłą sumę.
Właśnie w tym momencie nierzadko zaczynamy zacierać ręce albo lekko drapać się w głowę niczym jeden z bohaterów serialu animowanego „Sąsiedzi”. Przecież wszystko, co na pozór wydaje się proste, da się jakoś zrobić. Sęk raczej w tym jak.
Panowie w charakterystycznych nakryciach głowy będący bohaterami kreskówki o remontujących i naprawiających wszystko, ujmując to nieco eufemistycznie: nie całkiem perfekcyjnych samozwańczych fachowcach, wszystko sami robili – jak potrafili. Właśnie w sąsiedztwie jakże często spotkać można osoby przypominające te postaci. Ile razy widzimy u sąsiada jakiś „niespotykany patent” lub coś zamontowanego w domu „na słowo honoru” bardziej niż na solidne mocowania?
Mawia się, że „Polak potrafi” a „prowizorki są najtrwalsze”. Mamy jednak jakąś skłonność, być może nawet narodową, do tak zwanych samoróbek. Jak wobec tego podejść do kwestii samodzielnego remontu, aby nie skończyć podobnie jak bohaterowie „Sąsiadów” w kolejnym odcinku?
Fachowiec fachowcowi nierówny
Biorąc pod uwagę samodzielny remont, pomimo pewnego doświadczenia oraz przekonania o swoich kompetencjach w tym zakresie, musimy mieć na uwadze co najmniej kilka czynników:
- nawet najwięksi profesjonaliści pracujący przy różnego rodzaju remontach mają swoje mocne i słabe strony oraz obszary, w których idzie im jak z płatka i takie, w których wołają na pomoc kolegów;
- wielu fachowców z tej dziedziny deklaruje, że o wiele łatwiej jest wejść do domu w stanie chociażby deweloperskim czy surowym i wykończyć wszystko „pod klucz”, niż wprowadzać zmiany we wnętrzach już uprzednio jakoś zaaranżowanych, tym bardziej, jeżeli wymianie mają podlegać tylko niektóre ich elementy;
- z jednej strony również w zakresie remontów pojawiają się różne nowoczesne technologiczne udogodnienia i rozwiązania, jednak nawet z nich trzeba potrafić korzystać, lub co najmniej potrafić się odnaleźć wśród zatrzęsienia przeróżnych farb: nie tylko jeśli chodzi o kolory, ale przede wszystkim o ich skład i coraz nowsze właściwości.
Musimy zatem dobrze przemyśleć z czym radzimy sobie najlepiej, a co może wymagać pomocy – chociażby lepiej zorientowanego w danej dziedzinie znajomego.
Remontowe chochliki
Niejednokrotnie pierwotny pomysł na nową aranżację wnętrza bywa świetny. Przysłowiowe schody zaczynają się w momencie, kiedy zaczniemy go już wprowadzać w życie. Oto postanowiliśmy, że pomalowanie ścian lub kilku mebli nie będzie wielkim wyzwaniem i od tego zaczniemy swoją przygodę ze zmianą starego oblicza pokoju lub kuchni.
Wybieramy się zatem do specjalistycznego marketu budowlanego. Zerkamy na paletę barw umieszczoną obok puszek z farbami i wybieramy ten wymarzony kolor. Po powrocie do domu może nas czekać wielkie rozczarowanie. Jakże często kolory umieszczone na owych próbnikach odbiegają nieco od tego, co znajduje się w puszce.
Wystarczy jedynie, że światło pada na malowaną powierzchnię w sklepie pod nieco innym kątem niż w domu. To samo dotyczy zakupu farb przez Internet – gdzie zdjęcie zwykle nie oddaje realnego koloru tego produktu.
Najlepszym rozwiązaniem okazać może się udanie się do profesjonalnego sklepu z farbami – na przykład sklepu formowego danej marki, gdzie dany produkt jest bardzo dobrze znany a personel pomoże dokonać właściwego wyboru nie tylko na podstawie próbników. Ewentualnie życzliwi pracownicy marketu podpowiedzą nieco jakiego efektu spodziewać się po użyciu konkretnego koloru.
Samodzielny remont – ile zrobimy naprawdę samodzielnie
Czasami dobrze ograniczyć się na przykład tylko do pomalowania ścian a resztę powierzyć fachowcom. Bywa, że czujemy się początkowo mocni w układaniu różnego rodzaju płytek – pamiętać należy przy tym, że chociażby ich przycinanie wymaga specjalistycznego sprzętu, który wcale tani ani łatwy w obsłudze nie jest. Oszczędzać warto z głową. Wielokrotnie zatrudnienie specjalisty pomoże oszczędzić: czas, materiały i nerwy.